Sid...dziekuje pieknie! Paulinko...Oj, nie ma czego:) dziekuje! Made of Nothing...o tak! Bardzo! Mirrors...to tak dla rownowagi:) Dzieki:) Owiecko...tak, wciaz i niezmiennie;-) pozdrawiam Monisia...to bardzo mi milo:)) Wszystkiego dobrego, wiesz z jakiej okazji;-))
Pozdrawiam Was z bardzo wietrznego i ponurego dzisiaj NY
świetne przejście od ogółu do szczegółu:)) może uda mi się kiedyś odwiedzić NY, chociaż na chwilę:)) cudownie jest pewnie robić tam zdjęcia, no i prawdziwą sztuką jest uchwycić na kliszy cały ten jazz..tzn.zgiełk;) uściski! J
O tak, ale nie wiem czy mi sie to udaje...przekazywanie jazzu jak to swietnie nazwalas:-)) Troche inny ten moj NY, nie pokazuje tego co oczywiste... Ja tez mam taka nadzieje,a od slowa do czynu tak niewiele...wierze, ze wczesniej czy pozniej sie spotkamy w realu:-)) Sciskam!
jest coś takiego w b&w, co zachwyca. mam wrażenie, że cokolwiek zostałoby uchwycone, byłoby mistrzostwem. a te zdjęcia bardzo mi się podobają. i ich kolejność ułożenia w poście też. (: pozdrawiam!
Kolejność zgodna z rzeczywistościa: madness a póżniej spokój i cisza... Myślę, że w czarno-białej fotografii jest coś niedopowiedzianego...każdy może dopisac do nich swoja historyjkę...To mnie w nich pociąga, dlatego tak zbedne są słowa...Zostawiam je Wam... Cieszę sie, że tu trafiłaś:-))
Lubię bardzo bw;) Dwa ostatnie moje ulubione;) Podobają mi się te odcienie szarości na Twoich zdjęciach;) Też bym takie chciała, nie wiem czy to kwestia kliszy, aparatu czy umiejętności;( Ściskam!
Dwa ostatnie? Moje chyba też, ale skoro są cztery to chyba z jakiegoś powodu:-)) Aniu, myślę, że po trochu wszystko, chociaz to ostatnie chyba w najmniejszym stopniu...;-00 Pozdrawiam!
cudowne zdjęcia...
OdpowiedzUsuńPięknie, zazdroszczę.
OdpowiedzUsuńit's good to be home:)
OdpowiedzUsuńSuper!
OdpowiedzUsuńSama prawie nie robię biało-czarnych zdjęć, ale Twoje oglądam bardzo chętnie :)
podobają mi się :) to NYC?
OdpowiedzUsuńblack & white!w Twoim wydaniu mogę oglądać godzinami:)
OdpowiedzUsuńSid...dziekuje pieknie!
OdpowiedzUsuńPaulinko...Oj, nie ma czego:) dziekuje!
Made of Nothing...o tak! Bardzo!
Mirrors...to tak dla rownowagi:) Dzieki:)
Owiecko...tak, wciaz i niezmiennie;-) pozdrawiam
Monisia...to bardzo mi milo:)) Wszystkiego dobrego, wiesz z jakiej okazji;-))
Pozdrawiam Was z bardzo wietrznego i ponurego dzisiaj NY
świetne przejście od ogółu do szczegółu:)) może uda mi się kiedyś odwiedzić NY, chociaż na chwilę:)) cudownie jest pewnie robić tam zdjęcia, no i prawdziwą sztuką jest uchwycić na kliszy cały ten jazz..tzn.zgiełk;)
OdpowiedzUsuńuściski!
J
O tak, ale nie wiem czy mi sie to udaje...przekazywanie jazzu jak to swietnie nazwalas:-))
UsuńTroche inny ten moj NY, nie pokazuje tego co oczywiste...
Ja tez mam taka nadzieje,a od slowa do czynu tak niewiele...wierze, ze wczesniej czy pozniej sie spotkamy w realu:-)) Sciskam!
dziękuję Ci:)miło..
OdpowiedzUsuń:-)))
Usuńjest coś takiego w b&w, co zachwyca. mam wrażenie, że cokolwiek zostałoby uchwycone, byłoby mistrzostwem. a te zdjęcia bardzo mi się podobają. i ich kolejność ułożenia w poście też. (:
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Kolejność zgodna z rzeczywistościa: madness a póżniej spokój i cisza...
UsuńMyślę, że w czarno-białej fotografii jest coś niedopowiedzianego...każdy może dopisac do nich swoja historyjkę...To mnie w nich pociąga, dlatego tak zbedne są słowa...Zostawiam je Wam...
Cieszę sie, że tu trafiłaś:-))
Od zgielku do ciszy:) Przynajmniej Twoje zdjecia takie sprawiaja wrazenie:))
OdpowiedzUsuńBardzo lubie BW, oddaja zupelnie inaczej te uchwycone chwile.
Sciskam!
Ja my sie dobrze rozumiemy...;-) Pozdrawiam
Usuńbardzo fajna droga do domu :-) pozdrawiam Ania
OdpowiedzUsuńCiekawie jest;-), codziennie może być inna. Dziekuje Aniu!
UsuńLubię bardzo bw;)
OdpowiedzUsuńDwa ostatnie moje ulubione;)
Podobają mi się te odcienie szarości na Twoich zdjęciach;)
Też bym takie chciała, nie wiem czy to kwestia kliszy, aparatu czy umiejętności;(
Ściskam!
Dwa ostatnie? Moje chyba też, ale skoro są cztery to chyba z jakiegoś powodu:-))
UsuńAniu, myślę, że po trochu wszystko, chociaz to ostatnie chyba w najmniejszym stopniu...;-00
Pozdrawiam!
W takim wypadku cieszy już samo dostawanie się do domu :))
OdpowiedzUsuńChyba jedyna na obecna chwile, szansa na zrobienie zdjeć. Pół godz. światła dziennie...sucks!! Ale dobre i tyle:-))
UsuńPozdrawiam Cie serdecznie!
;) ależ ja lubię zdjęcia miast!! :) super!
OdpowiedzUsuńcieszy mnie to;-) Tu ich bedzie sporo...
UsuńPozdrawiam!
Piękne, przypominają trochę film noir :)
OdpowiedzUsuń