9/29/2011





Odliczam godziny do naszego spotkania. 
Trochę z zaskoczenia, ale może tak lepiej, bo z planowania czasami nic nie wychodzi...
A jutrzejszy  wieczór zapowiada się conajmniej tak dobrze, jak smak dzisiejszej lampki półwytrawnego czerwonego Merlot...mojego ulubionego.
babskim towarzystwie i w miejscu, które pozostaje dla mnie tajemnicą, ale mam nadzieję choć w połowie tak urokliwym i inspirującym jak to w którym miałyśmy okazję widzieć się ostatnim razem...


Dla Was, 
Na weekend, 
Równie miłych, spontanicznych spotkań...

Pozdrawiam !





9/26/2011





Niedziela.
Ostatni wspólny poranek...
Budzi mnie zapach drożdżowych racuchów z jabłkami...
I ten widok, tak niecodzienny...


9/20/2011


I tak niepostrzeżenie z trzech tygodni zrobiło się sześć...
Mniej lub bardziej świadomie. Na pewno, z korzyścią i w imieniu dobra innych i swoim włącznie.
Przyszedł wrzesień.
A z nim wiele zmian, zdecydowanie na lepsze, również tutaj, mam nadzieję:) i już za chwilę, moja ulubiona pora roku.
Kupiłam ciepły sweter i kalosze. Dokładnie takie jakie chciałam. Zielone!
Częściej piję herbatę z cytryną i sokiem z agawy. W dużych kubku, przywiezionym z wakacji...



A jak Wam mijają pierwsze tygodnie września?

Pozdrawiam Was serdecznie!