aż ciężko było się zatrzymać, pod koniec dzisiejszego biegu.
wszystko tak płyneło...gładko, lekko.
prawie już zapomniałam, jakie to uczucie.
powietrze, mroźne, moje ulubione.
księżyc nad głową świecił wielki, oślepiajacy. cudny.
jak dobrze, że znowu mogę cieszyć sie tymi chwilami.
zdrowiem.
* * *
zdaje się, że kiedyś komuś obiecałam na nie przepis...
zdjęcia pochodzą z zeszłej zimy,
i choć w miedzyczasie rozsmakowałam sie w kotlecikach z quinoa,
a w notesie nowych przepisów przybywa,
do tych wracamy najczęściej.
Kotleciki z komosy ryżowej
przepis z książki "Super Natural Every Day" H. Swanson
2 1/2 szklanki ugotowanej komosy ryżowej
4 jajka, roztrzepane
1/2 łyżeczki soli morskiej
1/3 szklanki szczypiorku
1 cebula drobno pokrojona
1/3 szklanki sera Parmezan albo Gruyere
3 ząbki czosnku drobno posiekanego
1 szklanka pełnoziarnistej bułki tartej
Komosę dobrze opłukać pod bierzącą wodą, ugotować*.
Odstawić do wystygnięcia.
Następnie dodawać kolejne składniki: jajka, sól, szczypiorek, cebula ser i czosnek.
Na końcu dodać bułke tartą i pozwolić aby masa postała przez kilka minut.
Uformować średniej wielkości kotleciki.
Smażyc na dobrze rozgrzanej oliwie około 5 min do 7 min.
Kotleciki powinny być dobrze zrumienione.
Tak usmażone przewrócić ostrożnie na druga stronę i smażyc kolejne 5-7 min.
Studzić na kracie wyłożonej papierem ręcznikowym.
Moja wersja nie zawiera jajek.
Czasami w zastępstwie używam siemienia lnianego rozrobionego w wodzie( na jedną łyżke siemienia dwie łyżki wody), ale jeżeli dobrze ugotujecie komosę masa nawet bez tego sobie poradzi,ważne jest, aby nie była zbyt wodnista ani zbyt sypka.
Zazwyczaj dosypuje więcej sera, często używam koziego z ziołami, ma kremową konsystencję i ładnie wiąże masę.
Smacznego!
*osobiscie, dopiero niedawno udało mi sie ugotowac komose tak, aby nie wydała mi sie rozgotowana.
na jedna szklanke kaszy użyłam dwóch szklanek wody, w tym przypadku czterech.
wode najpierw zagotowałam, nastepnie wrzucilam do niej komose, odczekałam do ponownego zagotowania, zmniejszylam ogien do minimum i tak pod przykryciem pozwoliłam jej sie gotowac, do momentu az wyparowała wszystka woda.
Dziękuję! :*
OdpowiedzUsuńA to jeszcze nie ten co myślisz. Tamten prześle na @:))
UsuńPyszny przepis. Zrobię napewno i też bez jajek :)
OdpowiedzUsuńCieszę się:))
UsuńUściski!
Bardzo fajny przepis! Czytałam ostatnio o komosie, natomiast nigdzie w sklepach jej nie ma, tzn mam na myśli zwykłe sklepy - pewnie będzie w takich ze zdrową żywnością :)
OdpowiedzUsuńNajlepiej zaopatrzyć się w dobrym sprawdzonym źródle ze zdrowa, organiczna żywnością. I od razu weź więcej niż potrzebujesz na ten przepis:)
UsuńOd dawna czekam/poluje na smaczny przepis z kosmosa - moze to bedzie ten? Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńMam taką nadzieję;)
UsuńPozdrawiam!
Zdrowie jest z tego wszystkiego najfajniejsze! :)
OdpowiedzUsuńzdrowie najwazniejsze...kotleciki wygladaja oblednie:)
OdpowiedzUsuńdługadrogadodomu, schocolla :
OdpowiedzUsuńprawda...?:)) dziekuje!
Cieszę się że już dobrze ze stopą!
OdpowiedzUsuńCieszę się że już dobrze ze stopą!
OdpowiedzUsuńCieszę się że już dobrze ze stopą!
OdpowiedzUsuńCieszę się że już dobrze ze stopą!
OdpowiedzUsuńCieszę się że już dobrze ze stopą!
OdpowiedzUsuń;))))
Usuństopa zdrowa! dziekuje Ci:*
Hm, pyszności, jak dorwę komosę to wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńwypróbuj, kotleciki sa pyszne:)
Usuńpozdrawiam.
wyglądają rewelacyjnie i tak pewnie smakują ;)
OdpowiedzUsuńsmakuja bardzo dobrze:)
Usuńczekam niecierpliwie na to zimne, mroźne powietrze i parę z ust :)
OdpowiedzUsuńooo, ja również, najgorzej tylko nie lubię wiecznie zmarźnietych dłoni i stóp, reszta mnie uszczesliwia:)
Usuńtrafilam zupelnie przypadkowo, a wiem ze zostane na dluzej. pozwole sobie na to, bo kadry otulaja. sa cieplem, domem.
OdpowiedzUsuńsuper, cieszę się i witam:))
Usuń