1/05/2012

analogowo.




   Z ostatniej kliszy...
                  Podróż w nieznane i  sylwestrowa noc w motelu...zupełnie na wariata:))
                  Spacer o świcie, czyste górskie powietrze i kawałki lodu na naszej drodze...
                  Tak właśnie wkroczyliśmy w nowy rok !
                  * * *
  Od dawna nosiłam sie z zamiarem wykorzystania jednej(niekoniecznie:)) 
  rolki wyłącznie pod kontem eksperymentu.                            
  By móc uchwycić jak najwięcej. Wycisnąć z doby ile sie da...   
  Światło poranka, kolor nieba późnym popołudniem,
  wieczorną łunę nad miastem...a przede wszystkim, ustawień manualnych w moim aparacie.
  By móc porównać, zdecydować i dowiedzieć się więcej.
  Wykorzystanie 36 klatek na kliszy zajęło mi ponad miesiąc czasu, dlatego jest   
  na niej kilka zdjęć z przedświatecznymi akcentami:)
  Prawie codziennie robiłam jedno, czasami więcej zdjęć...
  Często w deszczu i totalnej ciemni:) 
  Wszystko skrupulatnie zapisywałam w spescjalnie na to konto założonym notesiku:)
  Porę dnia, rodzaj światła, warunki pogodowe, ustawienia w aparacie...
  Nadal mam wiele pytań, które po części zostaną wciąż bez odpowiedzi...
  Przybyło mi kilka rzetelnie zapisanych kartek w notesie, które z pewnością wykorzystam...
  Ale przede wszystkim, powoli zaczynam ufać swojej intuicji i robię coraz mniej zdjeć na   
  wyczucie! 


                   A może, ktoś z Was ma podobne doświadczenia, którymi chciałby się podzielić:) Chętnie  
                   posłucham(poczytam:))
                   Piszcie proszę!


                 
                
                   Pozdrawiam i życzę


                  Przyjemnego weekendu Wszystkim!!
                   
                 



17 komentarzy:

  1. Agnieszko, przynam sie, ze robilam dokladnie tak samo. Zapisywalam ktore ujecia, jakie ustawienia...i wiesz, smena to jest jednak czarna magia...nadal. Mimo tych wszystkich informacji;))
    Mam nadzieje, ze kiedys troche mi sie rozjasni:)
    Usciski!

    PS to pierwsze zdjecie takie wiosenne:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam podobnie z tym eksperymentowaniem, ale kiedy nie chce stracić jakiegoś zdjęcia bo np wiem że nie szybko wrócę do miejsca w którym je robię to staram się jak najlepiej wykorzystać dobre naturalne światło. Wybieram wtedy optymalne ustawienia, nie za jasno nie za ciemno. Teraz jest ciągle pochmurno i pada deszcz, jest ciemno i rzadziej robię zdjęcia :(

    OdpowiedzUsuń
  3. ahh jak fantastycznie Agnieszko!uwielbiam takie eksperymenty...z zapisywaniem bylo u mnie roznie ,bo nie jestem konsekwentna...
    Pozdrawiam i zycze ci milego dnia!

    OdpowiedzUsuń
  4. Też tak kiedyś robiłam ale chyba mniej konsekwentnie.
    Potem z cyfrówką małe eksperymenty w rodzaju ustawienia manualne bez z zaklejonym małym wyświetlaczem żeby nie kusiło;)

    Czytałam też o różnych próbach ograniczania bezmyślnego pstrykania np. ustalając sobie tylko 36 kadrów cyfrowych by zmusić się jako użytkownik cyfrówki do myślenia;)

    Ja na razie eksperymentuję z cyfrą, za mało używam mojego analoga, choć to się zmienia:)

    Mieliście fantastyczny wypad sylwestrowy. I taki prawdziwie amerykański przez ten motel:)
    Mam nadzieję, że nauczona doświadczeniem zaczerpniętym z kina, nie spacerujesz sama późną porą po parkingach i różnych zakamarkach;))


    Wiesz, jak widzę nowy post u Ciebie to czuję lekki dreszczyk ekscytacji, bo zawsze znajduję tu coś interesującego i inspirującego:)

    Życzę również wspaniałego weekendu!

    OdpowiedzUsuń
  5. Agnieszko,ostatnio dowiedziałam się jak wiele zależy od rodzaju filmu(200,400,600),ale to pewnie jest dla Ciebie oczywiste;)
    Cudowne..uwielbiam Twoje zdjęcia..<3 pierwsze jest moim ulubionym ale to przez tą wiosnę-to moja ukochana pora roku i nie mogę się doczekać już takich widoków tutaj;)
    uściski!
    J

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wracam po przerwie. Zaglądam tu i aż krztuszę się ilością piękna ;). Małych i dużych chwil. Małych i dużych rzeczy.
    Piękne fotografie, piękny wpis.
    Szczególnie dwa pierwsze zdjęcia, niesamowite są!

    Ja właśnie miałam zamiar rozpocząć przygodę z analogiem. Już nawet wyciągnęłam stary aparat, Zenit. Czeka na kliszę. I jeszcze kilka takich wpisów i się doczeka. Bo zachęcasz, bardo, bardzo!
    W szczególności zdjęciami i opisami. :))

    A notatki - świetny pomysł. Nie myślałam nad czymś takim. Może być to dobre doświadczenie.

    A ilość fotografii... Cóż to drażliwy/wrażliwy temat w naszym domu ;)
    Podobno robię straszne ilości. Przeglądam zgrane już foldery i z miesiąca na miesiąc więcej. Ale to inne "pstrykanie" niż na początku. Śmieją się, że wtedy robiłam 20 zdjęć jednej rzeczy. Ale kiedy to było... ;))))

    Uściski, Aguś!

    OdpowiedzUsuń
  8. Agnieszka...
    Zdaję sobie sprawę...mega wymagający aparat! A czytałas manual do niego? Ja dopiero teraz zabrałam sie za jego lekturę i przyznam dużo mi pomógł i w dużej mierze zachecił do tych eksperymentów:))
    Ps. tak zupełnie z innej bajki... właśnie upiekłam chleb z Twojego przepisu...,"bardzo łatwy" pełnoziarnisty...wyszedł bardzo dobry, ale nastepnym razem postaram się uformować wiekszy bochenek, spodziewałam się, że troche więcej urośnie w piekarniku, a wyszedł dość małych rozmiarów. Pierwszy mój chleb...cieszymy sie jak dzieci z P.
    Ściskam!!

    mirrors...
    dokładnie sie z Toba zgadzam.Robisz fenomenalne zdjecia i widac na nich dobre, rzetelne przygotowanie...dla mnie o to właśnie chodzi w fotografii analogowej. Aby byc przygotowanym, czerpac wiedzę i uczyc sie na błędach.

    Magdaleno...
    dziekuję:) zastanawiam sie jak długo ja będę konsekwentna i mam nadzieję, nie zadudram sie w tych wszystkich zapiskach i nie zapomnę dlaczego tak naprawde sięgam po aparat;))) Ściskam serdecznie!

    Olliveta...
    Dobry pomysł z tym zaklejaniem wyswietlacza:))
    Ja od kiedy wiedziałam, że chcę sprawić sobie aparat analogowy, używałam manualnych ustawień w lustrzance...tak dla wprawy. Pamietam jakie to było uciażliwe na samym początku. Z analogiem wszystko przyszlo naturalnie, byłam zdecydowanie gotowa na zmiany:). Teraz rzadko biore do ręki lustrzankę...miotam się, bo wiem, że zdjecia które nia robię prosto z kamery jakby im czegoś brakowało i wtedy próbuję i kombinuje z obróbką która potrafi wiele ale zmienia cały sens pojmowanie przeze mnie fotografii. Gryzę się za każdym razem czy je zostawić takim jakie jest czy może coś poprawić, dodać..odjać...Nie chce tak!

    Wypad bardzo udany:)), i faktycznie nie spaceruję:)) ale pomysł na spędzenie nowego roku i napicie sie szampana przy blasku ksieżyca odbijajacego sie od tafli jeziora był...!! i próby tez były ale jednak rozsądek wygrał:)))).

    Ściskam serdecznie i dziekuje za piekny komplement na końcu...budujący bardzo!!

    Just...
    wywołałaś radośny uśmiech na mojej twarzy:)))Faktycznie tegoroczna zima niczym od wczesnej wiosny sie nie różni:)))
    Z rodzajem filmu i wyborem który lubi sie najlepiej z moja kamera nadal mam chyba najwiekszy problem. Jeszcze żadnej oprócz BW nie powtórzyłam...Ta ostatnia chyba najbardziej mi odpowiada, chociaż cieżko powiedzieć, bo przecież to właśnie na niej po raz pierwszy zaczełam eksperyment z pomiarem światła...to wcale nie musi byc zasługa kliszy, że kolory mi odpowiadają... oj, jeszcze dużo takich eksperymentów przede mną:)))
    Ściskam!

    Toniu...
    Dobrze, że już wróciłaś, do siebie i tutaj:))
    Dziękuję serdecznie!!
    Podobnie jest u nas z ta ilościa zdjęć;/ Tzn. z moja bo P. tylko na klisze ma aparat, śmieje sie z lustrzanki:)))naśmiewca jeden:)) Zdecydowanie za dużo i bezmyślnie...ale to sie zmnienia, coraz rzadziej po nia siegam, przeważnie do fotografowania jedzenia. Goraco namawiam na przygodę z analogiem.Tylko musisz sama poszukac do niego drogi, zastanowić sie co tak naprawdę chcesz zyskać, a co możesz poswiecić:))
    Będę cierpliwie czekać na efekty pierwszych prób...

    Ps.:))) Aguś...tak zdrobniale nazywał mnie mój obecny maż za czasów liceum:)))

    Ściskam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  9. Agnieszko, ciesze sie, ze wyprobowalas ten przepis. Bardzo wazne jest, zeby chleb dobrze wyrosl przed wlozeniem do piekarnika. W zaleznosci od temperatury otoczenia moze to byc dluzej albo krocej niz w przepisie. Jestem pewna, ze im wiecej bedziesz piekla tym wieksze bedziesz miala wyczucie...i ani sie nie obejrzysz a bedziesz w stanie piec "na oko" :))
    Usciski!

    OdpowiedzUsuń
  10. Myśle, że temperatura w kuchni była za niska...rozrósł sie na boki a w góre prawie nic...Ale wyszedł pyszny, prawie juz go nie ma:)))
    Mam tylko jeszcze jedno no może dwa pytania:)), czy teraz, jak przechowuje ciasto w lodówce, powinnam je szczelnie przykryć folią spożywczą czy zostawić ja luźną??
    I czy nakrapianie piekarnika jest jedynym sposobem, aby uzyskać taka świecąca skórkę jak u Ciebie?:))) Bo chrupka jest:))Dziekuję:))
    Bardzo chciałabym zacząć piec swój chleb, tak na poważnie. Dzisiaj jest drugi dzień powstającego właśnie zakwasu. Korzystałam z przepisu Patrycji na zakwas żytni. Jesteście obie moimi guru w tych sprawach:))
    Pieknie pieczecie i piszecie o pieczeniu.:))
    Ściskam!

    OdpowiedzUsuń
  11. Agnieszko, w przypadku tego przepisu miska ma byc przykryta folia ale nie super szczelnie.
    Jesli chleb nie podskoczyl do gory w piekarniku to moze nie byl piekarnik nagrzany wystarczajaco?
    Zdarza sie, ze rosnie w bok a nie w gore przy wyrastaniu ale przy pieczeniu powinien podskoczyc do gory...z radoscia;) I jeszcze jedno, przy tym chlebie wazne jest, zeby przy formowaniu nie odgazowac go za bardzo bo wtedy tez traci na objetosci. Mozna go tez upiec w foremce co na poczatek jest latwiejsze od formowania.
    Super, ze zdecydowalas sie na zrobienie zakwasu. Zobaczysz jaka roznica jest w smaku takiego chleba domowego na zakwasie:)
    Ja dzisiaj nastawilam zaczyn na chleb na zakwasie, na bagietki na zakwasie i na bulki otrebowe;) Jutro bedzie "dzien piekarza" :))
    Usciski i pytaj jak cos bedzie nie jasne, postaram sie pomoc:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Pierwsze zdjęcie przepiękne!! zapachniało wiosną:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Piękna wiosna na pierwszym i samo zdjęcie piękne :) Co to za kwiaty?
    Lubię jeździć trzymając nogi na oknie, kiedy nie prowadzę :) A co do analogu, to właśnie wracam. W przyszłym tygodniu zaczynam kliszę! uściski!

    OdpowiedzUsuń
  14. Agnieszko...dzięki serdeczne:)) wiem, że mogę na Ciebie liczyć:))

    Kitty...:))

    owieca...chciałabym wiedzieć:))) Rosły sobie na zmarzniętym krzewie w czyimś ogródku...:) A ten rodzaj jazdy jest dla mnie optymalny;) Zawsze i na wszystko zadzierałam nogi;)) Fajnie, że wracasz:)) Czekam z niecierpliwością!!

    OdpowiedzUsuń
  15. Piękne fotografie! Nie wiem co z moich analogów wyjdzie, ale co bym nie zepsuła, Twoje mi poprawią nastrój :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Agnieszko, pierwsze i drugie moje ulubione;)
    Piękne kolory wychodzą na Twoich zdjęciach;)
    Pamiętasz może jaką miałaś tu kliszę? Ja ciągle szukam tej odpowiedniej;)
    Też zapisywałam;) Tak w ogóle to na początku chodziłam z kartką - ze ściągawką (jakie czasy naświetlania do jakiej przysłony i w jakich warunkach;););) Strasznie to było uciążliwe dla mojego Towarzysza podróży kiedy za każdym razem wyciągałam tę kartkę;) Ale złego słowa nie usłyszałam;) Może pokażę ją kiedyś na blogu;)
    Ja kieruje się wyłącznie intuicją;) Od niedawna mam baterie - działa mi światłomierz, ale paradoksalnie wcale nie robi mi się lepiej zdjęć;) Ta czerwone lampki mi przeszkadzają. Chyba lepiej się dogaduję z moim aparatem bez nich. Nikt w to nie wierzy, ani moja Pani w punkcie foto, ani Pan który serwisuje takie analogi;)

    Bardzo lubię takie spontaniczne wyjazdy;)
    Ściskam mocno!

    OdpowiedzUsuń
  17. Patrycjo...dziekuję:)) Fajnie, że zajżałaś:) teraz Ja mogę pozachwycać się u Ciebie:)) Bede wyczekiwać piewrwszych prób:)Powodzenia!

    Aniu...Jasne, że pamiętam ale jak już pisałam nie wiem na ile klisza a na ile te moje eksperymenty tak podziałały ale to była i jest na dzień dzisiejszy chyba naj...kodak color plus(ISO200). Światłomierze bczasami wprowadzaja w bla∂, bo baterie sie czerpią po latach użytku i skutki potrafia być mylne:/ Gdybym nie użyła manualnych ustawień, drugie zdjęcie wyszłoby zamazane...w samochodzie trzepało na wszystkie strony;))) Ja mam ułatwione troche zadanie jak jestem z P., dużo mi podpowiada;)

    Fajnie by było zapuścić przysłowionego nura:) w Twoje notatki:))
    Z moich to ja czasami mam problem cos odczytać...muszę nauczyć się wyraźniej pisach czy coś:))

    Ściskam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń

Pozdrawiam :)