12/30/2011

na nowy rok...analogowo






Jutro koniec roku.
Poświętujemy przy lampce szampana...
Piosence na życzenie...
Może zatańczymy...:)

Dziś...
Garść wspomnień...
Wszystko co ważne, płynie w Nas metafizyczną rzeką poza czasem...
Bez bilansów i większych planów na przyszłość...
Bo liczy się tylko Tu i Teraz!


Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!!
Aby spełnił Wasze oczekiwania i mile Was zaskoczył, niejeden raz!!


Pozdrawiam ciepło
Agnieszka.




12/23/2011

Z życzeniami...



Kochani!!!


Życzę Wam wspaniałych Świąt które mam nadzieje otulą Was 

 ciepłem rodzinnego stołu.

Niech ten czas będzie wyjątkowy, pełen miłych niespodzianek i 

cudownych spotkań!!

Pozdrawiam  Was serdecznie 

Trzymajcie się ciepło:))!!


- Agnieszka -





12/20/2011

Grudzień



Nadchodzący dzień jest chłodny, nieprzyjemny...
P. ksząta się gdzieś między łazienką a sypialnią z półprzymkniętymi oczami, by jak najdłużej przechować w sobie senną ciszę...
Siedzę przy kuchennym stole, pije kawe i w milczeniu zjadam zdrowe śniadanie...
Szare światło zimowego poranka sprawia, że odżywają we mnie wszystkie świty dzieciństwa.
Minęło wiele lat, jestem już dorosła, a od rodzinnego domu dzielą mnie setki kilometrów, ale to światło świtu nie zmieniło się wcale...
Patrzę na nie i mogę odtworzyć smak tamtych poranków, gdy miałam dziesięć lat...



Kotka zbudzona, niechętnie przeciąga się, zwija w kłębek na poduszce i udaje, że to przebudzenie jest  tylko przewidzeniem i za chwilę powraca w objęcia ciepłego snu...






* * *



Wieczór niesię zapach ostrego mroźnego powietrza, dymu z komina i ciasteczek pachnących cynamonem ...
To czas na gorącą herbatę z dodatkiem kompotu z wiśni, przy cieple rozpalonej świecy i świąteczne przystrajanie mieszkania...










Pozdrawiam Wszystkich bardzo serdecznie!!


12/17/2011



Piątkowy wieczór...godz. 8:30
Sala koncertowa w Beacon Theater...My i...


The National.


Nie było siedzeń w pierwszym ani drugim rzędzie...
Nie ma rewelacyjnych zdjęć...jest tylko kilka...by uwiecznić chwilę.


Był za to koncert  wielu osobowości...
Wspaniałych dźwięków i niezwykłej poezji słowa...
Pochwała prostoty, pasja i miłośc do muzyki.
Wzruszający, momentami zabawny, zaskakujący...

Koniecznie do powtórzenia!!

* * *  


Dzisiaj, już prawie wieczór...
Ubieramy wspólnie choinkę...
a ja zamiast kolędy...
nucę tę oto piosenkę...







Pozdrawiam Wszystkich serdecznie!!







12/15/2011







Udanego Weekendu Kochani!!
Zapewne, dla wielu za Was bardzo ważnego i zabieganego...
Mam nadzieję, że zdążycie ze wszystkim i zapamiętacie jak najwięcej...



Dziekuję serdecznie raz jeszcze,  za tyle wspaniałych słów pod ostatnim postem...

Pozdrawiam!!

12/09/2011





Przyszły dzisiaj z bardzo daleka.
 Z resztą drobnych  świątecznych upominków,
w paczce od Św. Mikołaja...
Paczce o której nie mieliśmy pojęcia...
Gdzieś pomiędzy workiem suszonych brzybów a kolejną parą ciepłych skarpet na zimę :)
Uwielbiam takie niespodzianki!.

Dziękujemy!!!



* * *


Miłego weekendu Wszystkim!!




12/07/2011

Spacer fotograficzny-Pierwsze analogi




Od dawna szukałam swojej własnej indywidualnej drogi do fotograficznego wyhamowania, spokoju i  zadumy.
Czegoś, czego nie daje mi fotografia cyfrowa.
Wiedziałam, że nie ma jednej  jedynej i właściwej , i tylko ode mnie zależy która z nich wybiorę.
Aparat to to nie tylko narzędzie pozwalające realizować wizje autora.
To coś wiecej.
Typ aparatu który wybieramy dedykuje  nam  sposób podejscia do fotografowania.
Powoli i bezpiecznie wchodzę w świat filmu i ziarna.
To dla mnie zupełnie inna Kultura.
Wypełnia on pustkę i chęć tworzenia jaką od zawsze w sobie nosiłam.
Jeszcze tak mało wiem, tak niewiele potrafię...
uczę się, obserwuje...


Pozdrawiam Wszystkich serdecznie

Udanego dnia!





12/04/2011



Jak często i długo jesteście w stanie eksperymentować ze smakami i wariacjami jednego dania,
po to aby uzyskać jego jedyną,  niezastąpioną postać?.
I czy w ogóle taka istnieje?
Albo macie gdzieś w pamięci smak niepowtarzalny, wrecz idealny poznany gdzieś przypadkiem...który nie daje wam spokoju...
Ja w nieskończoność.
Tym bardziej, że zadanie mam utrudnione.P. cokolwiek nie ugotuje zjada ze smakiem i wszysko jest dla niego pyszne:).
Miłe, nie powiem, i w większości przypadków spotyka sie z moim zadowoleniem:) czasami jednak, potrzebuje konkretnej rady, rzeczywistej opinii, może słowa krytyki...?
I co decyduje o tym, ze ten smak,  to jest właśnie to!?
Z takich i podobnych przemyśleń, pytań i wielokrotnych prób powstała zupa prawie idealna.
Napisałam prawie , ponieważ użyłam w niej kostki warzywnej!. I tutaj pojawia sie kolejny wątek o który muszę zapytać.
A mianowicie,  jak czesto i czy w ogóle korzystacie z kostek rosołowych/warzywnych??
Dotychczas gotowałam swoje wywary i byłam z nich w pełni zadowolona.
Jednak od jakiegoś czasu cos jest nie tak!.
Dlaczego zupa ogórkowa smakuje jak warzywna, a ja nie mogę pozbyć się smaku cebuli i pora???
A wszystko zalatuje chemią mimo, że kupione w organicznym sklepie?.
Kilka nieudanych prób i zaczynam coraz częściej myśleć o kostce.
Tylko dlaczego czuję się z tym tak niesfojo...
Znana i rozpoznawana ze swoje naturalnej, wegetariańskiej kuchni Heidi Swanson, na swoim blogu http://www.101cookbooks.com/
i w książce kucharskiej " Super Natural Every Day" ( polecam!),  śmiało namawia i reklamuje te oko kostki http://www.rapunzel.com/products/rapunzel/rapunzel_soups_bouillon.htm 
W pełni wegańskie, bez sztucznych konserwantów, zabarwiaczy z najlepszej jakości  organicznych produktów*- czytam.
Robię mały research  i pewnego razu siegam i ja. Troche mi to przeszkadza i wadzi z początku, ale zupy nabierają innego, głębszego wymiaru...
P. nie widzi różnicy, a ja zajadam się smakiem zupy jakiego szukałam.
Mam nadzieję, że na zdrowie:)




* * *


Dzisiejsza zupa z zielonej soczewicy, jest gęsta i sycąca.
Celowo  nie robiłam z niej puree. Soczewica lekko przytwardawa, na drugi dzień jest mięciutka i rozpływa sie w ustach.
Są taż ziemniaki i marchewka, bo  jak P. mawia" lubię,  jak coś w zupie pływa" ;))
Myślę, że to co nadaje jej tego niepowtarzalnego smaku to nie tylko zasługa kostki, choć wiem że na pewno, ale duża ilość czosnku, suszonego tymianku i szczypta imbiru!



*cytat pochodzi z opakowania produktu



Zupa z soczewicy zielonej


2 szklanki zielonej soczewicy
5 ząbków czosnku/zmiażdzonego
1 cebula, pokrojona w kosteczkę
szczypta imbiru 
2-3 średnich ziemniaków, pokrojonych w kosteczkę
2-marchewki, pokrojone w kosteczkę
ok. 2 litry wywaru warzywnego, własnego bą∂z z kostki :)
2 łyżki oliwy z oliwek
l liść laurowy
szczypta soli morskiej( jeżeli Wasz wywar bądz kostka nie zawierają soli, możecie dać więcej)
solidna łyżka suszonego tymianku

Soczewicę płuczę pod bierzącą wodą. Odstawiam do wysuszenia.

W dużym garnku podgrzewam oliwę.
Wrzucam cebule, mieszając duszę ok. 2-3 min.
Następnie dodaje czosnek, liść laurowy, imbir , suszony tymianek i grubo zmielony pietrz.
Po minucie, wsypuje ziemniaki, marchewkę i soczewicę. Wszystko razem dokładnie mieszam i zostawiam na 4-5 minut.
Zalewam wywarem, doprowadzam do zagotowania, po czym zmniejszam ogień i pozwalam sie pryczyć na wolnym ogniu przez ok. 20 min. W czasie gotowania, zupa gęstnieje i możecie uzupełniać płyn w zależności jaką konsystencję chcecie uzyskać.
Ważne jest, aby nie rozgotować soczewicy!. 
Najlepiej smakuje na drugi dzień, albo po drugim podgrzaniu:)

Smacznego!!


12/01/2011

Znad kubka porannej kawy,
zerkam jak kot pochyla się nad swoją porcja  jedzenia.
Bez pośpiechu, w pełnym skupieniu,
waży każdy kęs, przygladajac sie uwaznie temu, co leży przed nim w misce.
Jest w tym jakaś głębsza, kocia filozofia...
spokój i rozwaga.
Bardzo lubie te "nasze" poranki, kiedy budze sie rano a ona siedzi przy łózku,
pełna oczekiwania ale grzeczna i cierpliwa,
śledzi kazdy mój ruch i krok odprowadzajac  mnie wzrokiem do kuchni.
Radość i wdzięczność jaka bije z jej oczu, po otrzymaniu ulubionego smakołyku...
bezcenna:))
































Pozdrawiam Wszystkich już pierwszogrudniowo!!
Miłego dnia:)

11/27/2011



W sobotę, kolejna wyprawa poza miasto. Chyba ostatnia o tej porze roku.
Póżno-jesienne krajobrazy, bez barw i kolorów. Mimo to,  piękne.
Zapach powietrza od którego momętami kreciło sie w głowie i rzeka Hudson która z wąskiego przesmyka wodnego, tutaj nabiera monstrualnych rozmiarów.
Nie mamy jeszcze planów noworocznych, a to miejsce jest jednym z tych w których chciałabym  się  znależć w zimną, śnieżną noc sylwestrową.
Pomyślimy.
W końcu to już za chwile...


Park nieopodal Ośrodka i jezioro w którym można się kapać latem.




Krótka przerwa po godzinnej wspinaczce:)
Lodowisko! Koniecznie muszę się postarać o własne łyżwy!
By P.
;)



Zachód słońca. W drodze powrotnej.





Pozdrawiam Was Wszystkich bardzo serdecznie
Przyjemnego tygodnia!!








11/22/2011

Jest połowa listopada...
Wsród bezlistnych gałezi drzew widać opuszczone ptasie gniazda...
Któregos dnia na niebie pojawiają się klucze dzikich gęsi i tak dobrze znany pejzaż zmiania się raptem...



od kilku nocy księżyc w pełni a ja cierpie na bezsenność...(?)
w weekend,
budzę się w połowie i tak płytkiego snu, czytam książkę przy lekko przygaszonym świetle, tracąc przy ty wzrok...
herbata.
jedna, druga...
prawie sto przeczytanych stron...i nic!
sen przychodzi dopiero w niedziele nad ranem...
* * *

Dużo sie ostatnio dzieje w naszej kuchni...
jesienna aura nastraja mnie na długie wieczory spedzone przy cieple wydobywajacym sie z piekarnika...
powstaje sporo nowo odkrytych dań, z czego oboje jesteśmy zadowoleni.
Taki jest plan, choć często wracam do tych znanych i sprawdzonych...po garść wspomnień, chwile zadumy ale również  po to aby zaskoczyły mnie na nowo...
Jesień, to najlepszy czas na codzienną porcję rozgrzewającej zupy, za którymi P. wrecz przepada. 
Ja zresztą też:)
I kocham te Nasze wspólne wieczory kiedy wiem, że po całym długim dniu, spedzonym poza domem, 

wieczorem, 
mamy tych kilka chwil tylko dla siebie, mimo, że bardzo czesto do wspólnej kolacji zasiadamy ostatnio dość pożno.




Pozdrawiam!