2/24/2012

Let the journey begin...


dałam sie złapać...


...jak mała dziewczynka, poprowadzić za rękę ku przygodzie w nieznane...
bez zastanowienia...
bez zbędnych  "za" i "przeciw"...tylko przez chwilę lekkie niedowierzanie i  myśl-pytanie...
...szczęście? przypadek...?
a później  już tylko radość...
::
jedno wiem na pewno...
Tamtego dnia, słonce swieciło nad moja głową a dobra aura nie opuszczała na krok...
są takie dni w życiu chyba każdego z Nas...po prostu idealne!


Życze Wam samych "za" w ten weekend...i aby był słoneczny i szczęśliwy:))
Pozdrawiam gorąco!!
a.




2/20/2012





wysłużony, drewniany stół ma na sobie ciemne przebarwienia po filiżankach...
niektórzy nazywają je plamami...ja wole myśleć o nich jak o wsiąknietych wspomnieniach tych, którzy przez lata z niego korzystali.
Odrapania, uszczerbki, brakujące części... ślady jakie pozostawił po sobie czas...
każda jego niedoskonałość jest bliższa mojemu ideałowi.
tak jak ściany i podłogi są kręgosłupem domu, tak drewniany stół jest jego sercem...miejscem spotkań, rozmów, uśmiechów.
to przy nim  chcę celebrować każdy zwykły i niezykły dzień,
dzieląc się chlebem życia.





poniedziałek...
    
    jak dobrze, że zostajemy jeszcze jeden dzień w domu...

::

  Udanego dnia!!




2/13/2012

...


Weekendy sa tak spokojne i cieple, ze trudno sie mierzyc z tym codziennym szalenstwem...
Zwlaszcza w poniedzialki...

...

2/11/2012



Po upieczeniu dwóch gigantycznych bochenków chleba...
jednego owocowego ciasta...
ugotowaniu pysznego gniocchi ze szpinakiem...a następnie pochłonieciu kilku pokaźnych porcji;)
przestawieniu niezliczonej ilości mebli, które w ciągu dnia i tak kilkakrotnie zmieniały swoje przeznaczenie...
teraz, kiedy cała sterta naczyń, magicznie zmywa się dłońmi mojego męża...
a moje stopy dumnie spoczywają oparte o krawędź ławy(lubię:))
przyszedł czas na chwile relaksu... 

z tym w ręku...

 i tym do towarzystwa.

Mam nadzieję, że mieliście wspaniałą sobotę:))

Przyjemnej reszty weekendu!
Pozdrawiam serdecznie!




2/10/2012



Piatkowy wieczór...
zakładam ulubiony-szczęśliwy sweter i jestem gotowa na wszystko. zawsze kiedy mam go na sobie, ciasta lepiej rosna, zupy sa aromatyczniejsze a kotka łasi bardziej niż zwykle:)). wystarczająco dużo powodów, żeby wcale go nie ściągać;)))
...
przygotowuję  zaczyn, z którego jurto upieke chleby.
jeden  na życzenie pewnej osoby(odkąd przyniosłam bochenek do pracy, lista rośnie:))
Jeszcze nie wiem jakie bedą, przeglądając książkę chlebową, tak trudno się zdecydować, wszystkie wygladają i zapewne smakują bosko, ale od dłuższego czasu chodzi za mną pełnoziarnisty z siemieniem lnianym i prażonymi ziarnami słonecznika...I myślę, że jutro właśnie taki popełnię:)) 

Życzę Wam spokojnego, kreatywnego weekendu!!
U nas jutro mała reorganizacja mieszkania. W końcu udało mi się zdobyć drewniany stól o którym marzyłam:)). Zdjeciami podzielę się jak już wszystko będzie na swoim miejscu:))
Trzymajcie się ciepło 
Pozdrawiam 
A.







2/08/2012

moja zima.




w sobote rano budzi mnie  radosny śpiew ptaków, nastepnego dnia spada śnieg...
na kuchennym stole, talerz parujacej zupy,
przy łóżku, na nocnym stoliku rozkwita wczesny wiesiołek...
zakładam letnią sukienkę, maluję paznokcie i parzę dzbanek gorącej herbaty...



* * *





2/06/2012




Czas ostatnio przyspieszył i nabrał zwariowanego tempa...
Umyka między palcami nie wiadomo kiedy i na czym.
Dopiero co był styczeń, i w zeszłym tygodniu zdmuchiwałam 30tą świeczkę na urodzinowym torcie...a tu już luty zdążył sie zadomowić...

W weekend, wybraliśmy sie w miejsce do którego często zaglądam sama, choćby tylko na  filiżanke kawy.
Nierzadko, udaje mi się ja wypić przy...barze!. Zwyczajnie z braku miejsc, ale wcale mi to nie przeszkadza:)
To jedno z tych miejsc, które potrafią przeistoczyć zwykły, pochmurny zimowy wieczór  w niezapomniane chwile.
Ciepło  i atmosferę zdecydowanie tworzy muzyka na żywo, z piękną panią wiolonczelistką na czele, której można posłuchać przynajmniej raz w tygodniu, oraz  pomieszczenie z kominkiem, przy którym mieliśmy szczęście spędzić nasz wieczór.
Lubię takie miejsca, i chętnie spędzałabym tak każdy wolny weekend:)).

Obiecuje, następnym razem postaram się o wiecej zdjeć, może nie będzie tak tłoczno.








Będąc w sąsiedztwie, odwiedziliśmy  jeden z lepiej wyposażonych thrift shopów w mieście...
Uzupelniłam zapasy winyli, starych ramek na zdjecia, nabyłam kilka par  postarzałych sztućców i nie tylko...ale o tym już niebawem...;))


stare, poniszczone fotografię...



Trzymajcie sie ciepło,
Pozdrawiam
A.