11/30/2014

na podsumowanie miesiąca który był prawdziwym fotograficznym uniesieniem.
seria dyptyków, o świetle, lub jego braku.



* * *

Życzę Wam magicznego grudnia.






















11/24/2014

początek tygodnia i wiadomość której wolałabym nie usłyszeć.
przepedzam złe mysli snując plany na czterodniowy weekend który już za rogiem i czekam aż panowie z labu wywołają moją b&w kliszę. jestem jej bardzo ciekawa, bo z trudem mogę przypomnieć sobie ostatnie czarno-białe zdjęcia jakie robiłam. 




udanego dnia!!



11/20/2014

pierwsze przymrozki już za nami. podczas wtorkowego spaceru, srebrne powietrze szczypało w   policzki i dłonie a zachodzące słońce malowało krajobraz na kolor czerwonej cegły. jak dobrze, że tego dnia zabrałam ze sobą aparat do pracy!
wczoraj rozwiesiłam w oknach pierwsze w tym roku białe lampki-mały przedświąteczny akcent który będzie umilał nam zimne i długie wieczory. lubicie?
tymczasem, już dziś zaczynam swój weekend-przed chwilą ciepła aromatyczna kąpiel w soli z pianą po uszy i duży kubek cieplej herbaty comforting chamomile który czeka na mnie na nocnym stoliku obok łóżka. lubię bardzo, szczególnie po tak mroźnym i długim dniu jak dziś. 
jutro leniwy piątek z książką i muzyką w tle.
mam nadzieję, ze prognozy się sprawdza i pogoda dopisze, zostało mi jeszcze kilka wolnych klatek na kliszy które być może zapełnię w ten weekend. 









11/18/2014

lately...



ocean wolnego czasu tylko dla siebie mimo moich usilnych starań aby wykorzystać go do maksimum, potrafił przytłaczać i przez ostatni rok(!) często czułam jak przelewa mi się przez palce. 
po zbyt długiej przerwie, wróciły nieregularne godziny pracy, dłuższe niż zwykle powroty do domu ogólne zmęczenie.
wróciła też satysfakcja i świadomość bycia potrzebnym, nie tylko w domu. 
paradoksalnie, mimo ograniczeń czasowych dzięki pracy jestem bardziej zorganizowana i...rozgarnięta..;).
Na pewno szczęśliwsza. 
dziś, po ponad dwóch miesiącach od powrotu do pracy, powoli też odnajduje swoje miejsce w kuchni. Nie było nam po drodze ostatnio.
brak energii i słabe samopoczucie to nie jedynie wina braku snu i zmiany pogody.
jadłam źle i ciągle w biegu.
na szczęście od niedawna znowu stoje przy kuchennym stole,  z rozpalonymi od buchającego piekarnika policzkami pochylam sie nad stertą książek kulinarnych i robię swoje czary mary:). 
Oby dobra passa trwała jak najdłużej !











11/01/2014



dziś. 

    obudziłam się z myślą, że przede mną dobry miesiąc. 
    kilka planów do zrealizowania.
    małych, może dla kogoś nic nie znaczących uciech, na które czekam.
    i dobry czas na zmiany, również tutaj- mam nadzieję, że na lepsze ;)

    * * * 

    dziś dom pachniał zapiekanym ryżem z jabłkami z cynamonowa nutą i kardamonem. 
    i ciepłym aromatycznym curry które chodziło za mną od dawna.
    z cieciorką i kalafiorem, naszym ulubionym. 
    za oknem  wiatr kołysał drzewa, w parapet sennie uderzał deszcz. 
    już wczesnym popołudniem zapaliłam kilka świec (tak,  to już ten czas w roku).
    teraz cisza czterech ścian i jeszcze kilka stron książki, zanim nastanie głęboka noc.

    udanej niedzieli.