zawsze po wizycie u fryzjera, powtarzam sobie, że częściej będe chodzić z rozpuszczonymi włosami. nic z tego.
w sobotę obciełam włosy.
sporo, jak dla mnie, choć P. mówi, że i tak nic nie widać(?)
zawsze były za ramiona a teraz są do ramion. która kobieta by tego nie zauważyła;)?
w ruch poszła też prostownica!
i tak oto w niedzielę, już od nie pamiętam kiedy, przechodziłam cały dzień w rozpuszczonych włosach!.
i muszę przyznać, że się tym zajęciem nieco zmęczyłam;). podziwiam kobiety które mogą tak na co dzień!
A Wy, co wolicie bardziej. spięte czy rozpuszczone?
chwila uwieczniona;)
Pozdrawiam!