1/21/2013

Lately


  lubię...

ten zapach.
subtelny i zaskakująco mój;)


 vintage torebkę z długim paskiem. 
Ktoś o nią dbał, aby mogła posłużyć innym;)
lubie takie znaleziska!
wełnianą czapkę którą dostałam w prezencie.
noszę ją uparcie, w nadziei na przyjście zimy;)
połączenie tych dwóch kolorów.
od zawsze;)



Trzymajcie się ciepło;)



1/18/2013

A na weekend...

Dzisiaj obiecany przepis na chleb który zawsze wychodzi ;)
W dodatku perfekcyjnie!
Od pierwszej chwili jak go ujrzałam, wiedziałam, że to jest chleb na który długo czekałam.
Który zawsze chciałam upiec.
Ten z gatunku idealnych. 
Duża zawartość ziaren powoduje, że miąższ jest wilgotny i sprężysty o pieknych, nieregularnych dziórkach, a chleb pozostaje świeży przez kilka dni!
Do tego ta cudownie chrupiąca skórka! hmm...

What's not to love?;)

Polecam!


























Five-Grain Sourdough with Rye Sourdough
Źródło: Jeffrey Hamelman " Bread"A Baker's Book of Techniques and Recipes.


zaczyn
250g maki żytniej razowej
208g wody
2 łyzki aktywnego zakwasu żytniego(dokarmionego 12godz. wcześniej)

Wieczorem, przed pójściem spać składniki zaczynu mieszamy w misce, przykrywamy szczelnie folia spożywczą i pozostawiamy w ciepłym pomieszczeniu na 12-16godzin.
Po tym czasie zaczyn powinien znacznie powiększyć swoją objętość.
Aby sprawdzić, czy jest gotowy do użycia, można pobrać jedną łyżeczkę i wlać ją do wody o temperaturze pokojowej. Kiedy zaczyn bedzie unosił sie na powierzchni wody (nie opadnie na dno), to znak, że jest gotowy!

namaczanka z ziarnami
namaczankę robimy w tym samym czasie co zaczyn.

330g ulubionych ziaren( u mnie ziarna słonecznika, siemienia lnianego, sezamu, kaszy jaglanej i płatki owsiane żytnie)
412 g gorącej wody
22g soli 

Ziarna zalewamy gorącą wodą, dodajemy sól i wszystko razem mieszamy.
Przykrywamy szczelnie folia spożywczą i odstawiamy na 12-16 godzin.

Po upływie tego czasu możemy przystąpic do mieszania/wyrabiania  ciasta.

ciasto właściwe( wystarczy na dwa średniej wielkości chleby)

370 g wody 
750 g mąki chlebowej  
1 3/4 łyżeczki suszonych drożdży
15 g miodu 
+cała namaczanka + cały zaczyn.

W elektrycznym mikserze mieszamy ciasto  przez 3 min. na najniższym obrocie.
Po tym czasie sprawdzamy jego hydracje( ciasto będzie dość lużne) w razie potrzeby dodajemy  trochę maki. Mieszamy kolejne 3 min. na troche wyższych obrotach.
Ciasto można również wyrobić ręcznie w misce. Powinno to zając ok.10-15min. 
Dobrze wyrobione ciasto nie powinno sie rwać przy naciaganiu.
Pozostawiamy do wyrośnięcia na godzinę w ciepłym miejscu. 

Następnie  wykładamy ciasto na lekko omączony blat, dzielimy na jednakowe części i formujemy dwa okrągłe  bochenki.
Pamiętajcie przy tym, aby jak najmiej maki dostało się do ciasta!

W książce J. Hamelman'a z której pochodzi ten przepis jest to pieknie zilustrowane, ale myslę , że na youtube znajdziecie  dużo filmików o składaniu i formowaniu bochenków.

Bochenki przykrywamy ściereczkami i zostawiamy na 30-40min. do odpoczynku, tzw. bench rest.
Po upływie tego czasu, ciasto powinno sie trochę spłaszczyć. Składamy oba bochenki i ukladamy w  
przygotowanych wczesniej koszykach.
Czas wyrastania około 1 do 1,5 godz. w ciepłym pomieszczeniu.
Bochenki przed włożeniem do pieca, nacinamy zyletką. Ja swoje dodatkowo posypałam ziarnami sezamu.

W tym czasie nastawiam piekarnik do 240C wraz z naczyniami do pieczenia( u mnie garnek i patelnia żeliwna).
Jeżeli Wasze piekarniki mają opcje pieczenia z parą, skorzystajcie z niej w pierwszych 15 min. pieczenia.
Jeżeli nie, to możecie sami stworzyć taką parę.
Wystarczy, że na dno piekarnika położycie żaroodporne naczynie.
W momencie kiedy bedziecie gotowi włożyc bochenki do piekarnika, wyjmijcie z zamrażarki 3-4 kostki lodu i wrzućcie je do naczynia.
Dobrze jest, kiedy bochenki są juz w piekarniku, dolać wrzącej wody do tego samego naczynia co poprzednio wrzuciliście lód. Natychmiast zamknijcie piekarnik!
Obie te czynności, spowodują, że chleb po upieczeniu bedzie miał chrupiącą, świecista skórkę!
Po15min. zmniejszamy temp. do 225C i pieczemy kolejne 20-30min. albo do momentu aż chleb stanie sie rumiany.
Chleb przed pokrojeniem musi zupełnie ostygnąć!

Smacznego!





1/14/2013

gdzieś pomiędzy składaniem prania a gotowaniem obiadu pomalowałam dwa przedpokoje w kolorze snow white;)
to się nazywa dobrze wykorzystany długi weekend!:)

PS nie mogę uwierzyć, że to już połowa stycznia...







1/12/2013

Rodzina to jest siła!:)

Oprócz wspólnego gotowania, podczas którego potwierdziły sie co najmniej dwie stare prawdy
a mianowicie;
stara szkoła to często najlepsza szkoła, a łatwe i szybkie dania bywaja tymi najsmaczniejszymi,
były także dni nic nie robienia i ogólnej kuchennej absencji.
Mojej absencji;)
Wtedy pozwalałam innym aby zatroszczyli sie o mnie a przy okazji o moje kilogramy;) a ja w zamian piekłam dla nas chleb.
W tym krótkim czasie, pobiłam swoisty rekord;)
Świeżutkie bochenki wychodziły z pieca co drugi dzień, za każdym razem inne.
Duże, pękate, trzeszczące... bywało, że znikały zanim jeszcze zdążył dobrze ostygnąć;)
Każdy nowo narodzony chleb był dla mnie jak wyznanie miłości i wdzięczności; szczere i od serca.
Każda zjedzona z uśmiechem kromka, jak spełnione marzenie:)


























. . .

Pozdrawiam!:)



1/07/2013

Z serii: świat napiera

Podczas rozmowy słyszę sformuowanie  "No popatrz, a nie wygląda..."
i juz wiem, że dalsza konwersacja nie ma dla mnie najmniejszego znaczenia.
Bo czy my musimy wyglądać, żeby wykonywać pewne zawody, interesować się dana dziedziną czy słuchać określonej muzyki?
Naprawdę nie znosze maniery oceniania ludzi po wygladzie.
osób ktorych nie znamy, albo zamienilismy z nimi kilka zdań!


A Wy?


1/06/2013





























Będzie brakowało rozmów do późnych godzin wieczornych, spacerów, wypitych kaw i wspólnych posiłków przy jednym stole. 
Powoli, z tych wszystkich skrawków i kawałków  kształtuje sie jeden, wspólny portret. 
Nas, jako całości. Choć nie jest to łatwe.
Bo ileż można nadrobić w trzy tygodnie...?
Jutro powiemy sobie do zobaczenia. Może za rok, a może wcześniej...
Zobaczymy co przyniesie nam najbliższe sześć miesięcy.
Puki co, witam poniedziałek i nowy tydzień.
Wracam do mojej codzienności, porannego wstawania i obowiązków.
A co u Was?:)



















































Pozdrawiam!



1/01/2013

My Winter Essentials

Czy Wy również macie w swojej garderobie rzeczy, do których czujecie szczególny sentyment,
które towarzyszą Wam od lat stajac sie niemal częścią Waszej osobowości?
A być może goszczą w Waszych szafach od niedawna, ale już teraz wiecie, że posłużą Wam na lata?


























Lubie swoja zimową szafę własnie dzieki nim.
Dla mnie to pora powrotów, sentymentalna podróż do przeszłości.
Czas na wyciągnięcie ulubionego swetra, starej wysłużonej marynarki w kratę,
grubej wełnianej sukienki czy kilku zapomnianych spódnic.
Lubie ich kojące kolory i ten sam, niepowtarzalny zapach.


























Mało tu miejsca na nowości, przywiązuję sie do dobrych i praktycznych rzeczy.
Doceniam je i szanuję.
Lubie jak coś służy mi na lata np. skórzane rekawiczki które pamietają już nie jedną srogą zimę
czy stara schodzona para dżinsów.
Potrafią być bezcenne.


























W ramach urozmaicenia szukam nowych kolorów, głownie w akcesoriach.
W tym sezonie bardzo polubiłam odważne kolory zieleni i rudego.
Dodaja pewności siebie i skutecznie poprawiają nastrój.






Pozdrawiam Was noworocznie!
a.