1/01/2013

My Winter Essentials

Czy Wy również macie w swojej garderobie rzeczy, do których czujecie szczególny sentyment,
które towarzyszą Wam od lat stajac sie niemal częścią Waszej osobowości?
A być może goszczą w Waszych szafach od niedawna, ale już teraz wiecie, że posłużą Wam na lata?


























Lubie swoja zimową szafę własnie dzieki nim.
Dla mnie to pora powrotów, sentymentalna podróż do przeszłości.
Czas na wyciągnięcie ulubionego swetra, starej wysłużonej marynarki w kratę,
grubej wełnianej sukienki czy kilku zapomnianych spódnic.
Lubie ich kojące kolory i ten sam, niepowtarzalny zapach.


























Mało tu miejsca na nowości, przywiązuję sie do dobrych i praktycznych rzeczy.
Doceniam je i szanuję.
Lubie jak coś służy mi na lata np. skórzane rekawiczki które pamietają już nie jedną srogą zimę
czy stara schodzona para dżinsów.
Potrafią być bezcenne.


























W ramach urozmaicenia szukam nowych kolorów, głownie w akcesoriach.
W tym sezonie bardzo polubiłam odważne kolory zieleni i rudego.
Dodaja pewności siebie i skutecznie poprawiają nastrój.






Pozdrawiam Was noworocznie!
a.




12 komentarzy:

  1. Anonimowy2/1/13

    Trochę zazdroszczę... Ja jestem na etapie stabilizacji mojej estetyki (czyli już nie musi być dziwacznie i wymyślnie z każdym strojem, a skłaniam się ku prostocie i dobrym materiałom)i być może teraz jest na to właśnie szansa...

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam ulubiony, jesienno/zimowy, płaszcz. Od lat.
    Mam nawet podejrzenie, że dzień, w którym stwierdzę, że naprawdę (naprawdę!) nie mogę go już ubierać, będzie dniem, w którym skończy się świat :)

    OdpowiedzUsuń
  3. bardzo lubię dobre, sprawdzone rzeczy. takie, które pięknie się starzeją.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kobiecy temat:-)

    Przywiązuję się bardzo do rzeczy, nie umiem się z nimi rozstawać (czego nie rozumie moja druga połowa:))))
    Mam kilka "moich" perełek, bez których nie byłabym sobą, są to rzeczy takie moje, z którymi jestem kojarzona. Nadają mój styl - brzmi patetycznie, ale tak jest. Jeśli rzecz jest wyjątkowo zużyta, krew mnie zalewa - usilnie poszukuję nowej, choć odrobinę podobnej. Nie zważam na trendy - najważniejsze, aby mi się podobało!

    Ujęcia, jak zawsze piękne!

    OdpowiedzUsuń
  5. Agnieszko, wszystkiego dobrego w Nowym Roku! *:

    masz rację, jeśli chodzi o niektóre, wyjątkowe ubrania. ja szczególnie cenię sobie sukienki. wybieram je wręcz z namaszczeniem. (:
    w zimie koniecznie z grubymi rajstopami i rozpinanymi swetrami! (:

    pozdrawiam! *:

    OdpowiedzUsuń
  6. ja mam mój płaszcz, który towarzyszy mi od lat. Nie wyobrażam sobie jego wymiany na inny.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja też mam tę przypadłość, że przywiązuję się do rzeczy. I czasem tak szkoda coś wyrzucić... Pamiętam jak się oburzyłam, gdy mama wyrzuciła moje "nastoletnie" glany. Pierwsze, takie, które nie jeden koncert ze mną przebyły. I kilometry na moich nogach. I choć od x czasu leżały zakurzone na strychu pokryte gruuuubą warstwą kurzu - pomalowane kiedyś w kwiaty w przypływie weny - poczułam jakbym straciła jakąś część mojej młodości :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Twój blog jest magiczny. Nieprzyzwoicie magiczny. Chcę go odwiedzać codziennie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Hah, oczywiście:) Swetry, szaliki, stary żakiet... ulubione, niezastąpione:) Twoja kolekcja bardzo pięknie się prezentuje, szczególnie ten zielony szal wpadł mi w oko, cudowny kolor!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja tez nie wyobrazam sobie mojej szafy bez kilku rzeczy do ktorych jestem bardzo przywiazana i ktore
    poprawiaja humor nawet w smutne i szare dni. Dlatego tez wiem, ze warto zainwestowac w dobra jakosc,
    gdyz jesli juz cos polubie to ciezko mi sie z tym rozstac:)
    Pozdrawiam noworocznie:-)
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  11. :):):) oby służyły jeszcze wiele lat :)

    OdpowiedzUsuń
  12. ja mam tylko jedną taką rzecz - białą koszulę. nosiłam ją często przez kilka lat, w końcu cała się podziurawiła, ale trzymam ją w szufladzie i boje się wyrzucić. nawet chyba po domu nie będę jej nosiła, bo to była TA biała koszula. ta jedyna ;). i najgorsze jest, że prawdopodobnie nie znajdę już takiej samej, nie kupiłam jej w sieciówce, w której powtarzają się kolekcje. poza tym to wymieniam ubrania regularnie co sezon. ale dzieje się tak dlatego, że moja szafa i ja współdziałamy ze sobą na zasadzie pareto, czyli przez 80% czasu korzystam z tych samych 20% ubrań, które posiadam. reszta zajmuje tylko miejsce, na półkach leżą bluzki, wiszą sukienki, które kupiłam kilka lat temu i założyłam np. raz albo wcale.
    :)

    OdpowiedzUsuń

Pozdrawiam :)