Leniwe, uporczywe słońce wlewa się nam pod kapelusze, w oddali gra lokalna kapela...
Mały ryneczek w środku miasta, w godzinach wczesnopopołudniowych...
Jest sobota.
Stragany warzywne pękają w szwach...
Nas też nie mogło zabraknąć...
Zawsze kiedy tu jestem, mam ochotę wykupić dosłownie wszystko co mają do zaoferowania lokalni farmerzy. Wy również?
Mam nadzięję, że miło spędzacie ostatni weekend lipca?
Pozdrawiam!