Uwielbiam moment, kiedy z szosy zjeżdżamy w lesną przecinkę.
Kończą się obwodnice i wiadukty, linie na asfalcie ciągnące w nieskonczoność.
Znikaja tablice z nazwami.
Wokół nas las i cisza, piekna i wszechobecna.
Pachnie świerkiem i gorącym latem, tym z dzieciństwa.
Pachnie przygodą.
Kilka wybranych obrazków z wyjazdu do Woodstock.
Pozdrawiam !