uwielbiam bez!od zawsze kojarzy mi się z pięknymi,wiosennymi chwilami spędzonymi na łonie natury w cieple słońca.wczoraj nawet widziałam powolutku rozwijające się pączki;) ciepło u Ciebie;) PS fotografiami z poprzedniego postu zachwycam się już od kilku dni,naprawdę niezwykłe miejsce! pozdrawiam!
To zdjęcie jest dla mnie dziś abstrakcją - u nas deszcz, zimno, buro, a u Ciebie... bez :) Jak ja tęsknię do tego zapachu, koloru - dzięki CI za takie prezenty w ponure wieczory :)
mmmm! Aż poczułam zapach bzu! U mnie od lat przy domu rodzinnym stał stary bez. Rodzący cudowne, wielkie, mocno fioletowe kiście bzu. Niestety pewnej wietrznej nocy został złamany. W zeszłym roku - posadziliśmy nowy. Taki sam - od tego samego sąsiada. Niestety mój pies się nie zajął :( Chyba znów będzie mi w tym roku dane kupować bez :-)
Fajnie, że udało mi sie przywołac tyle ważnych i miłych wspomnień:)) Jagodo, ten też jest kupiony:), tutaj strach cokolwiek zrywać, nic ot tak sobie nie rośnie i zazwyczaj u ludzi w ogródkach. W Poslce pamietam chodziło sie albo "na działki" albo "na tory"...jak bylismy jeszcze szczeniaki:)) Zawsze wracałam z dwoma bukietami, białym i fioletowym:)). Tak na pocieszenie tylko dodam, że nasz" krajowy" ma zdecydowanie intensywniejszy zapach i stoi znacznie dłużej:)) Ściskam!
mmm bez <3 to już kwitnie? u mnie wciąż buro i dopiero pączki na drzewach.
OdpowiedzUsuńMiłego dnia i tygodnia :)
bzy! to już??:)))) w wielkim ogrodzie dopiero zaczęły pączkować listki..:) dobrego poniedziałku i dużo słońca!
OdpowiedzUsuńuściski!
J
:)), o tak!, u nas wiosna na calego;), chociaz dzisiaj bardziej jak lato, zapowiadaja 30 stopni!
OdpowiedzUsuńOd rana na krotki rekawek:))
Pozdrawiam!
ojejjj:) ale Wam dobrze:) pozdrowienia!
UsuńNo, fajnie, fajnie:)), nie narzekamy:))
UsuńUściski!
A tu śnieg na przemian ze słońcem!:(
OdpowiedzUsuńMiłego poniedziałku!
Olliveto, jak Ty to znosisz w tym stanie?, trzymaj sie!!
UsuńPozdrawiam!
piękny ten bez...
OdpowiedzUsuńa, dziekuję:))
UsuńUwielbiam bez;) Kojarzy mi się z moimi urodzinami;) Nieziemsko pachnie!
OdpowiedzUsuńUdanego dnia Agnieszko!
Super skojarzenie, i mam nadzieje zawsze miłe wspomnienie:))
UsuńPozdrawiam!
pięknie! poczułam ten zapach :)
OdpowiedzUsuńtez juz mam bez:)
OdpowiedzUsuńdostalam od Duzego i jak pieknie pachnie...mmmmm
prawda:))
UsuńŚciskam!
you too :)
OdpowiedzUsuń:))
UsuńOooo a ja tak kocham bez i właśnie ten fioletowo-różowy..och to się rozmarzyłam...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z deszczowego wrocławia:-)
o matko! u nas tez za niedługo przecież będą!
OdpowiedzUsuńyou made my day! (:
Dziewczyny, pachnie nieziemsko:):)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Tobie również, kochana!
OdpowiedzUsuńŻeby był taki, jak ta fotografia... :)
Toniu, dzień był udany:), dziekuję!
UsuńAaaa! Jakie cudne! u mnie dopiero mikroskopijne pączki..
OdpowiedzUsuńKupiłam je na rynku, sama boje sie tu zrywać cokolwiek:)
UsuńPozdrawiam!
:))) Happy Monday to you too!
OdpowiedzUsuńU nas wszystko troszke wolniej, ale uwielbiam ich zapach i nie moge sie doczekac :)
sama jeszcze jakos nie moge sie przyzwyczaic dp tej pogody i tego tempa tutaj...
UsuńUściski!
uwielbiam bez!od zawsze kojarzy mi się z pięknymi,wiosennymi chwilami spędzonymi na łonie natury w cieple słońca.wczoraj nawet widziałam powolutku rozwijające się pączki;)
OdpowiedzUsuńciepło u Ciebie;)
PS fotografiami z poprzedniego postu zachwycam się już od kilku dni,naprawdę niezwykłe miejsce!
pozdrawiam!
Dziekuje Moniko, ja równiez lubie te zdjęcia, a wiesz, że prawie wszystkie robione były z drogi...?:)), oprócz dwóch ostatnich...:))
UsuńŚciskam!
To zdjęcie jest dla mnie dziś abstrakcją - u nas deszcz, zimno, buro, a u Ciebie... bez :) Jak ja tęsknię do tego zapachu, koloru - dzięki CI za takie prezenty w ponure wieczory :)
OdpowiedzUsuńojj, nie ma za co:)), to ja sie cieszę, że tak chetnie tutaj wracacie:):)
OdpowiedzUsuńWysyłam dużo słońca:)
Chcę maj! Żądam dostępu do bzu!!!
OdpowiedzUsuńChętnie bym Twoje żądanie spełniła:)), tylko jak?:):) Chyba nie pozostaje nic innego jak cierpliwie poczekać:)))
UsuńPozdrawiam serdecznie!
mmmm! Aż poczułam zapach bzu! U mnie od lat przy domu rodzinnym stał stary bez. Rodzący cudowne, wielkie, mocno fioletowe kiście bzu. Niestety pewnej wietrznej nocy został złamany. W zeszłym roku - posadziliśmy nowy. Taki sam - od tego samego sąsiada. Niestety mój pies się nie zajął :(
OdpowiedzUsuńChyba znów będzie mi w tym roku dane kupować bez :-)
Fajnie, że udało mi sie przywołac tyle ważnych i miłych wspomnień:))
UsuńJagodo, ten też jest kupiony:), tutaj strach cokolwiek zrywać, nic ot tak sobie nie rośnie i zazwyczaj u ludzi w ogródkach.
W Poslce pamietam chodziło sie albo "na działki" albo "na tory"...jak bylismy jeszcze szczeniaki:))
Zawsze wracałam z dwoma bukietami, białym i fioletowym:)). Tak na pocieszenie tylko dodam, że nasz" krajowy" ma zdecydowanie intensywniejszy zapach i stoi znacznie dłużej:))
Ściskam!
piękne one! uielbiam :)) u nas dopiero za "chwilę" :)
OdpowiedzUsuń