2/13/2019

SAMO(DYSCYPLINA) lub jej brak.

Późne przedpołudnie wkradało sie do sypialni kiedy obudziły mnie mroźne płatki śniegu uderzające miarowo o szyby.
Niańczenie chlebów do późnych godzin nocnych, to na szczęście już przeszłość, jednak chleb nie sługa, żyje swoim życiem, i nie zawsze chce współpracować tak jakbyśmy sobie tego życzyli.
Tym razem, ciasto było nadwyraz aktywne i bochenki aż kipiały z koszyków w których planowo miały leżakować przez następnych kilkanaście godzin w lodówce.
Awaryjne pieczenie o 3 nad ranem nie należy może do najprzyjemniejszych,  ale świeży bochenek chleba zaraz po przebudzeniu, już tak.
Pomyślałam, że to jest dobry czas aby  podzielić sie z Wami kilkoma kadrami. No i sie zaczęło.
Zdjęcia pochłonęły mnie bez reszty, potem jeszcze mały post-processing- człowiek myśli że pięć minut poświęcił a tu pyk, godzinka, półtorej lękką ręką.
W takim tempie to faktycznie, zawojuje.
Lubie to, naprawdę lubię zabawę w fotografa, i wiem że Wy podobnie, lubicie te moje zabawy i czekacie na moje kadry.
Opracowałam wiec plan,  ktorego zamierzam sie trzymać, tylko coś z tą ilością zdjęć trzeba by zrobić...Kto to widział tak czas marnotrawić. Najgorzej, ze jak człowiek zacznie, to końca nie widać
"A może by tak jeszcze z tej strony zdjecie zrobic,  i jeszcze jedno tylko pod innym kątem..."
Myśli natrętne nie dają odsapnąć, aż w pewnym momencie, żałowałam, ze tę baterie w aparacie naładowałam ;)
Dobrze, że jeden poczciwy głód-  jak głos rozsądku sie we mnie odezwał i przywołał do porządku, a z głodem wiadomo, sie nie dyskutuje.






To jeden z tych chlebów ktore znikają w oka mgnieniu, przynajmniej u nas.
Najlepiej smakuje po dwugodzinnym przestudzeniu; kiedy cienka, chrupiaca skórka wciaz jeszcze delikatnie ciepła, pełna aromatów,
jest teraz idealna do krojenia, a wilgotny miąższ uchodzi bez szwanku.



Pisałam już na Instagramie o mące z ziaren samopszy która bardzo szybko zrewolucjonizowała świat mojej mini piekarni.
Dodana w niewielkiej nawet ilości, nadaje lekko orzechowy posmak który wciąź przyprawia mnie o zawrót głowy, ponadto, chleby podczas pieczenia nabierają charakterystycznego głeboko-karmelowego koloru któremu jak wiemy nie sposób sie oprzeć.
Wspaniale komplementuje razowe mąki, i wtedy tak naprawdę wynosi moje wypieki na wyżyny.

Porównywana do orkiszu i płaskurki, moim zdaniem zdecydowanie wyróżnia sie spośród tych zbóż. Zawarte antyoksydanty lepiej znosza proces pieczenia , ponadto, ma liczne prozdrowotne walory, obfituje w niewystępujące w pszenicy czy orkiszu aminokwasy( fenyloaninę, tyrozynę, metioninę i izoleucynę), ktore pozytywnie wpływają na prace układu nerwowego.

Jeśli jesteście chętni dowiedzieć się więcej i ciekawi smaku samopszy w waszych domowych wypiekach,  podaje Wam link poniżej.



https://www.straganzdrowia.pl/pl/p/Maka-z-samopszy-BIO-400g/3812#





1 komentarz:

  1. Zostanę spamerką dnia (ale po prostu dopiero dzisiaj mam czas, żeby nadrobić zaległości)!
    Dzięki za foty, wypełniają dzień pięknem i inspiracją ♥

    OdpowiedzUsuń

Pozdrawiam :)